18 stycznia 2016 roku o godz. 19 Fundacj sceny na piętrze Tespis zaprasza na spektakl pt. „Marlena“. W roli Marleny występuje poznanianka Izabella Bukowska-Chądzyńska, aktorka Teatru Polskiego w Warszawie, wspaniale śpiewająca, piękna, utalentowana i tajemnicza.
Bo Marlena, znana na całym świecie, pozostała do końca swego długiego życia tajemnicą. Kochały ją tłumy mężczyzn, a kogo kochała Marlena? Spektakl nie odpowiada na to pytanie i nie rozwiąże wielu zagadek, ale Izabella Bukowska zaśpiewa dla Państwa największe przeboje Marleny Dietrich: „Lolę”, „Lili Marlene”, „Ja jestem tylko po to…”. „La vie en rose”, „Gdzie są chłopcy z tamtych lat” i wiele innych, mniej znanych, ale równie pięknych.
Izabelli Bukowskiej-Chądzyńskiej partneruje kolega z Teatru Polskiego – znakomity aktor, Adam Biedrzycki. Przy fortepianie zasiada Maestro Zbigniew Rymarz, który jest również autorem opracowania muzycznego spektaklu. Autorką scenariusza i reżyserką jest Alicja Choińska.
Marlena Dietrich zdominowała swoją niezwykłą osobowością niemal całe minione stulecie. Urodzona w „przyzwoitej” mieszczańskiej niemieckiej rodzinie, szybko zawiodła pokładane w niej nadzieje, zaczęła marzyć o karierze scenicznej i to bynajmniej nie o takiej, do której się przygotowywała, czyli karierze skrzypaczki. Marlena marzyła o teatrze i to marzenie realizowała z podziwu godną konsekwencją. W jednym z teatrzyków wypatrzył ją wielki austriacki reżyser filmowy, Joseph von Sternberg, powierzył jej główną rolę w filmie „Błękitny Anioł”, film odniósł sukces, no i tak to się zaczęło…
Sternberg otrzymał propozycję pracy w Stanach Zjednoczonych i namówił Marlenę, by mu towarzyszyła. Marlena wahała się – w Berlinie miała męża i córeczkę – ale propozycję przyjęła. Nakręcili razem kilka filmów na wysokim poziomie artystycznym, ale nie kasowych i postanowili pójść dalej każde swoją drogą. Po kilku marnych, zrealizowanych pod batutą innych reżyserów, ale przynoszących dochody filmach, w których kontynuowała swój, stworzony przez Sternberga, wizerunek chłodnej piękności, pożeraczki męskich serc, Marlena objawiła niekłamany talent komediowy w filmie „Destry znowu w siodle”, gdzie zagrała właścicielkę baru o wątpliwej reputacji. Jej gwiazda nadal świeciła pełnym blaskiem.
Sytuacja w Niemczech stawała się coraz groźniejsza. Marlenie udało się ściągnąć rodzinę do Stanów, gdzie opowiedziała się z całą stanowczością przeciw poczynaniom nazistów, odmówiła propozycji powrotu do kraju, by zagrać tam w filmie, przyjęła obywatelstwo amerykańskie, opiekowała się uchodźcami z Europy i zaangażowała się w walkę z wrogiem – Japonią i Niemcami. Wstąpiła do zespołu, który jeździł po wszystkich frontach, śpiewała dla amerykańskich żołnierzy, dzielnie znosiła głód, zimno i wszy. Ta wielka, „luksusowa” gwiazda, która niegdyś podróżowała z kilkunastoma kuframi garderoby, sama stała się żołnierzem, za co po wojnie otrzymała rangę kapitana i liczne amerykańskie i europejskie odznaczenia. Po wojnie jej kariera nagle przygasła, pojawiły się inne gwiazdy, syta, znająca wojnę tylko z gazet i radia, Ameryka, jakby zapomniała o dzielnej Niemce. I wtedy Marlena zaczęła śpiewać. Najpierw na estradach i w klubach amerykańskich, później na całym świecie, także i w Polsce. Znowu zabłysła pełnym blaskiem.