Intymne spotkania na piętrze

Aktor – widz. Ta relacja ze szczególną intensywnością wybrzmiewa podczas spektaklów poznańskiej Sceny na piętrze. Recitale, monodramy i inne małe formy teatralne podane w surowej scenografii sprawiają, że kontakt ten jest szczególnie intensywny i intymny, a przy tym bardzo osobisty. Czuję tam, jakby aktor rozmawiał ze mną i tylko ze mną, jakby szeptał mi na ucho rzeczy jemu i mnie bliskie, dla niego i dla mnie bardzo ważne. Wrażenie to jest tak niezwykłe, że już po zakończeniu spektaklu czekam na następny, tęsknię, a potem z radością odbieram telefon z Poznania od przemiłego Pana Romualda i cieszę się, gdy usłyszę jego głos: Pani Alicjo! Zapraszam na… Będzie pani zadowolona i zachwycona.
I naprawdę taka jestem.

Pan Romuald Grząślewicz to postać niezwykła. Nie spotkałam dotąd człowieka tak oddanego swojemu teatrowi, tak zakochanego w jego twórcach i swojej publiczności. Z nieco staroświecką, ale właśnie dlatego uroczą galanterią wita każdego ze swych gości miłym słowem i serdecznym uściskiem. To on stwarza oryginalną atmosferę poznańskiej Sceny na piętrze, czyniąc ze spektaklu spotkanie przyjaciół bliskich sobie i wspólnej pasji. Jego poczucie humoru zaprawione drobiną ironii, a niekiedy także autoironii sprawia, że każdorazowo czuję się na Masztalarskiej jak mile oczekiwany gość zaproszony na wykwintną duchową ucztę.

Dlatego tak chętnie co miesiąc w poniedziałkowe popołudnie wsiadam do samochodu i jadę z Piły do Poznania mimo sporej odległości, często złej pogody i mimo korków, które prześladują kierowców na krajowej „jedenastce”. Także mimo tego, że Piła, choć nie ma własnego teatru, nie jest pustynią w tej dziedzinie sztuki, a pilska „Fabryka Emocji” oferuje mieszkańcom miasta niemal co tydzień inny spektakl teatralny.

Alicja Noska – Figiel

Brak możliwości komentowania