Głosem Pegaza Scena na Piętrze w poznańskim życiu jest bardzo potrzebna. Jeśli chodzi o wydarzenia teatralne stanowi znakomite uzupełnienie repertuaru naszych teatrów dramatycznych. Programowane z fantazją, doświadczeniem, kompetencją i znajomością potrzeb widzów przez Romualda Grząślewicza gromadzi najlepszą poznańską publiczność na zapraszanych głównie z Warszawy – ale nie tylko – spektaklach z udziałem wybitnych gwiazd. Mnie najbardziej interesują Grząślewiczowe benefisy urządzane w ostatnich latach wybitnym naszym śpiewakom. Sposób ich programowania, komentarze i dialogi, wreszcie repertuar tworzą atmosferę bliskości z artystą, niemożliwą do osiągnięcia w innym miejscu. Będę zabiegał o kontynuację tego cyklu w imieniu wielu poznańskich operowiczów, a ponieważ czas leci przybywa także kandydatów na leciwe gwiazdy w odmładzającym jubileuszu. Brakuje mi w Scenie na Piętrze recitali wokalnych. Liczba miejsc i wielkość sali jest idealna dla takich przedsięwzięć. Gorzej z akustyką. Trzeba by zrezygnować z kotar wytłumiających dźwięk i zakupić nowy, przyzwoitej klasy fortepian. W tej kwestii należy liczyć na Estradę Poznańską, która – jak pisze prasa – z posiadanej kamienicy osiąga pokaźne dochody, co przypomina Anielę Dulską z komedii Gabrieli Zapolskiej. A może by w ramach pomostu galicyjskiego drugie dziesięciolecie fenomenu Grząślewicza rozpocząć tym właśnie utworem? Już widzę Pana Romualda w roli Felicjana Dulskiego chodzącego wokół stołu w drodze na Kopiec Kościuszki! Komedia, recitale aktorskie, wieczory wokalne, piosenkarskie i kabaretowe, benefisy, spotkania autorskie - oto program artystyczny, którego oczekujemy i życzymy Scenie na Piętrze. Jej dotychczasowe atrakcyjne i na wysokim poziomie artystycznym propozycje przekonały nas i przyzwyczaiły do tego. Krótko mówiąc: tak trzymać! (sierpień 2002) |